Poczytaj
Piach
wielki obraz jak mapa ciała
znów centralnym punktem głowa została
niebieska linia życia znów przerwana
niedokończony sen – rozmowa urwana
tysiące luf męczących cień twojej głowy
tysiące szarych korytarzy
pieniądze przechodzące z ręki do ręki
wyznaczają cel z reguły niewielki
gdy piach zasypuje twą głowę
krążąca w żyłach krew zamyka obieg
po pierwsze jest tak, że podglądają cię
po drugie jest tak, że nakłaniają cię
po trzecie jest tak, że oszukują cię
po czwarte jest tak, ze ukrzyżują cię
Populacja
wszystko zaczęło się dokładnie pięć po ósmej
tak jak miało to być
zgasło słońce i skończył się świat
tak jak miało to być
populacja zbliża się wielkimi krokami
zaleje ziemię swymi strumieniami
zgasły fabryki i skończył się świat
tak jak miało to być
wziął nóż i wyciął jeden dzień
tak jak miało to być
populacja zbliża się wielkimi krokami
zaleje ziemię swymi strumieniami
masową kulturą została coca-cola
tak jak miało to być
pieniądz stał się bogiem i panem
tak jak miało to być
inflacja zbliża się wielkimi krokami
podaż pieniądza nad towarami
miasto nocą
miasto nocą pije twoją krew, pije krew
miasto nocą trawi twoje sny, twoje sny
a przecież to ono umiera
przecież to ono umiera
przeciez to ono umiera na krzyżu
nie ty, nie ty, nie ty, nie ty, nie ty
kneblem chodnika zatyka ci usta
dziecinnym buntem wypełnia twój czas
złudą jest iż budzisz się co rano
jego masz myśli i jego nosisz płaszcz
w gęstwinie jego kroków w jazgocie jego dni
w gęstwinie jego kroków w jazgocie jego dni
uwierzysz, że prawdą jest ono a nie ty
nie ty, nie ty, nie ty
przestaniesz ufać drzewom i kamieniom
to one dla ciebie będą jedną przypowieścią będą
miasto nocą pije twoją krew, pije krew
miasto nocą trawi twoje sny, twoje sny
Murawiew (sł. Wiesław Kazanecki)
układał tańce wodzirej
i tańczył po nim nie byle kto
i stwórca co już wszystko wie
powstrzymał swój szyderczy śmiech
zakładał stryczki murawiew
i wieszał stu każdego dnia
więc stwórca co już wszystko wie
powstrzymał swój szyderczy śmiech
pomylił drogę nie jeden z nas
a szuka celu tam gdzie chce
więc stwórca co już wszystko wie
powstrzymał swój szyderczy śmiech
Nielegalny
potrzebne pozwolenie
kwit na myślenie
potrzebne pozwolenie
jak na broń
sposób nietypowy
na użycie głowy
wymaga akcyzy
w kraju wron
głęboko mam
poprawny ton
legalna wyobraźnia
to oksymoron
potrzebne pozwolenie
kwit na myślenie
potrzebne pozwolenie
jak na broń
ładunek stutonowy
chcą wepchać do głowy
obcymi ideami
mierzą w skroń
nie słucham nic
choć wieczna noc
pomysłów nielegalnych
podpalam stos
Nie pytaj
w szklane ucho wyszeptać prawdę
że krew nie płynie lecz stoi
i tylko kipi czasem
nie pytaj lepiej nie wiedzieć
oczom kamiennym pokazać
ostatni cud świata
jeden raz i wydłubać je niech się toczą
nie pytaj lepiej nie wiedzieć
i niech język drewnem stanie
w ust żelaznej jamie
spalić go żywcem i wyrwać
by nie zdradził
nie pytaj lepiej nie wiedzieć
Beata / Gdzie jesteś?
zbyt krótkie spotkanie
w za zimny poranek
i słońca ogryzek
by ciebie mniej widzieć
brudny przystanek
milczące rozstanie
autobus bez okien
na deszczu sam moknę
co zrobiłaś mi? dlaczego odeszłaś z nim?
powiedz dlaczego nie chcesz chodzić ze mną, Beato!
spoglądam tępo w mgłę
może wyłonisz się z niej
wczoraj też byłem tu
i jutro stać będę znów
może to ja jestem mgłą
lub jakąś jesienną zjawą
a może tu czeka zły duch
gościa co wpadł pod autobus
co zrobiłaś mi? dlaczego odeszłaś z nim?
powiedz dlaczego nie chcesz chodzić ze mną, Beato!
gdzie jesteś? szukam ciebie po całym mieście
no, gdzie? gdzie?